Matka 4+ to najnowszy projekt rządowy mający na celu zagwarantować kobietom, które mają czwórkę dzieci najniższej emerytury. Nie jest to jednak krok w dobrym kierunku, choć założenie twórców nie było takie złe. Problem tkwi w szczegółach.
Jeśli pracowałaś, a masz czwórkę dzieci, nie dostaniesz wyższej emerytury
Jeśli kobieta, mając czwórkę dzieci, pracowała i wypracowała sobie emeryturę, to ją dostanie, ale bez żadnego bonusu. Jest to dalece niesprawiedliwe, ponieważ program Matka 4+ dyskryminuje kobiety łączące macierzyństwo z pracą zawodową. Dużo lepiej byłoby, gdyby rząd podszedł do problemu praktycznie. Po pierwsze, cały urlop macierzyński powinien być płatny w 100%. Obecnie możesz pobierać pełne wynagrodzenie przez 20 tygodni, a potem 60% jego wartości lub przez cały okres pobierać świadczenie w wysokości 80% swojej pensji. Druga kwestia, kobieta za czas, który spędza na macierzyńskim, powinna otrzymać od Państwa bonus w postaci odprowadzania normalnych składek emerytalnych. W ten oto sposób zachęcamy kobiety do łączenia roli matki i pracownicy, a jednocześnie nie skazujemy jej na głodową emeryturę. Zapewniamy też środki pozwalające godnie żyć podczas urlopu macierzyńskiego, gdy ponosimy szereg dodatkowych kosztów związanych z utrzymaniem małego dziecka.
Zniechęcanie kobiet do pracy zawodowej
Program Matka 4+ zniechęca kobiety do pracy zawodowej, sprowadza je do roli matki, która ma rodzić dzieci, a mężczyzna przynosić pieniądze na utrzymanie rodziny. Jest to bardzo stereotypowe podejście do instytucji rodziny. Kobiety zaczną rodzić dzieci, zamiast pracować, a to tylko pogłębi nasz kryzys związany z brakiem rąk do pracy.
Promowanie patologii
Rodziny wielodzietne bywają różne. Niektóre naprawdę starają się wychować dzieci na mądrych i zaradnych ludzi. Jednak część olewa dzieci i pobiera zasiłki oraz 500+, po czym je przepija. Niestety, na takich programach korzysta głównie patologia. Normalna kobieta powie: nie mogę mieć trzeciego dziecka, bo nie jestem w stanie go utrzymać, 1000 zł od państwa nie rozwiąże problemu. Patologia powie: urodzę kolejne dzieci, będę miała więcej pieniędzy, dzieciom dam coś jeść i powiem najstarszemu synowi, aby zajął się rodzeństwem. Krótko mówiąc, wsparcie państwa jest za słabe, aby rodzina mająca dobre intencje i znająca życie, skusiła się na kolejne dzieci. Ale jest dużą zachętą dla osób wywodzących się z patologii, które nie dbają aż tak o swoje pociechy.
Duże obciążenie dla budżetu
Program Matka 4+ stanowi duże obciążenie dla budżetu. Lepiej byłoby wesprzeć kobiety w powrocie na rynek pracy, budując dla nich dodatkowe bezpłatne przedszkola i żłobki, podnosząc płacę nauczyciela przedszkolnego, aby przyciągać do pracy najlepszych absolwentów pedagogiki. To jest inwestycja, która się zwróci i na której każdy skorzysta. Matka pójdzie do pracy, będzie mogła rozwijać się zawodowo, zyska niezależność finansową. Dziecko będzie miało kontakt z rówieśnikami oraz z zajęciami stymulującymi jego rozwój intelektualny.
Nie jestem matką, nie mam jeszcze dzieci, ale o proszę nie wiedziałam, że to ma w sobie aż tak duże obciążenie dla budżetu. Praktycznie z każdym zdaniem się tutaj jak najbardziej zgadzam.
Oczywiście co do zniechęcania do pracy zawodowej to rozumiem sytuację i popieram patrząc się pod kątem ekonomicznym. Inna sprawa są rzeczywiście rodziny, gdzie rola matki, która wychowuje dzieci i gotuje obiad jak najbardziej sprawdza się w małżeństwie. Są pary, które właśnie lepiej sobie radzą w tym stereotypowym modelu rodziny, ale podsumowując nie popieram wysyłania matek do wychowywania jedynie dzieci.