Od soboty sklepy w galeriach handlowych są czynne. Wiele osób zastanawiało się, czy przyciągną one tłumy, czy wręcz przeciwnie. Okazało się, że pomimo atrakcyjnych ofert w sklepach internetowych, wielu Polaków wciąż preferuje zakupy w sklepach stacjonarnych. Tłumy w galeriach nie oznaczają jednak, że w tym roku nie obejdzie się bez cięć wydatków na święta.
Jakie sklepy cieszą się największym zainteresowaniem?
Największą popularnością w galeriach handlowych cieszą się sklepy z szerokim asortymentem (od ubrań, poprzez kosmetyki, na doniczkach i poduszkach skończywszy), sklepy z dekoracjami wnętrz oraz sklepy obuwnicze. Najmniej klientów widuje się w salonach jubilerskich oraz oferujących torebki. Oczywiście, im większe rabaty oferuje dana sieciówka, tym zainteresowanie nią wzrasta. Do niektórych sklepów ustawiały się kolejki na zewnątrz. Przy czym taka sytuacja zazwyczaj miała miejsce w sklepach z dekoracjami wnętrz, a nie w sklepach odzieżowych.
Black Weekend i moc rabatów
Polacy wyruszyli tłumnie do galerii handlowych, gdyż sklepy oferowały atrakcyjne zniżki z okazji Black Weekend. Rabaty zaczynały się od 20%, a czasami kończyły na 80%. Oczywiście, im wyższa zniżka, tym artykuł mniej na czasie. Cienkie spódniczki i letnie sukienki można kupić o wiele taniej niż swetry czy kurtki.
Polacy ruszyli do galerii handlowych, aby kupić ubrania
Wielu Polaków deklarowało, że potrzebuje ubrań dla siebie. A to jeansy gdzieś pękły i trzeba wymienić je na nowe, a to zeszłoroczne kozaki nie nadają się już do użytku i trzeba poszukać nowych. Niektóre elementy garderoby mają to do siebie, że ich zakup przez internet bywa problematyczny. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w przypadku kozaków, które często brzydko leżą, czy jeansów. Poza tym Polacy zauważyli, że ubrania w internecie często wyglądają na ładne i porządne, a na żywo okazują się cienkie i kiepsko wykonane.
Polacy deklarują zmniejszenie wydatków na święta
Choć tłumy w galeriach handlowych mogłyby sugerować, że ogarnęło nas przedświąteczne szaleństwo, to Polacy deklarują, że na tegoroczne święta wydadzą mniej niż do tej pory. Po pierwsze, ograniczono spotkania w gronie rodzinnym, przez co będziemy obdarowywać mniej osób. Po drugie, nie robimy wystawnych wieczerzy wigilijnych, bo nie możemy spotykać się tak jak do tej pory. Po trzecie, boimy się utraty miejsca pracy i płynności finansowej. Jednak Polacy klasyfikują się pośrodku europejskiej stawki. Świetnie zarabiający Niemcy jeszcze mocniej utną wydatki na święta. Natomiast Hiszpanie i Włosi nie planują jakichś radykalnych cięć.