Doskonale pamiętamy zeszłoroczne zmiany, dotyczące jedzenie w szkolnych sklepikach i stołówkach. Obecny rząd stwierdził, że wprowadzona we wrześniu ustawa jest absurdalna. Czy czekają nas kolejne zmiany?
MEN kontra śmieciowe jedzenie
Ministerstwo Edukacji Narodowej poruszyło w zeszłym roku bardzo ważny temat, dotyczący odżywiania dzieci w szkołach. Powodem rewolucji był rozwój otyłości i nadwagi u dzieci. Statystyki są przerażające, więc zmiany były jak najbardziej potrzebne. Obecna wtedy Minister Joanna Kluzik- Rostkowska wydała rozporządzenie o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Ze szkół miały zniknąć słodycze, słodzone napoje, drożdżówki oraz jedzenie typu fast-food. Łatwy dostęp do tego typu produktów przyczynił się do stanu zdrowia uczniów. Nowa ustawa spotkała się z uznaniem dietetyków, lekarzy oraz rodziców. Słodkie bułeczki zastąpiło pełnoziarniste pieczywo. Na miejsce niezdrowych przekąsek trafiły owoce, warzywa i bakalie. Pojawiły się większe ilości wody oraz zdrowe koktajle. Choć dzieci na początku niechętnie podchodziły do takiego stanu rzeczy, coraz więcej szkół potwierdzało, że taka rewolucja ma sens. Zmiany żywieniowe nie obeszły także stołówek. Mniejsza ilość soli czy cukru spowodowała, że dzieci przynosiły własne przyprawy. Przestawienie się na nowe smaki wymaga czasu, ale szkoły zdają sobie z tego sprawę i starają się pomału zmieniać nawyki żywieniowe młodzieży szkolnej. Uczniowie wykazali się sprytem i śmieciowe jedzenie kupowali poza szkołą. W szkolnych murach kwitł nielegalny handel drożdżówkami. Zmiany dotknęły sklepiki szkolne. Część z nich zamknięto. Jednak tego typu nowelizacja ustawy pogłębiła naszą świadomość o odżywianiu i podkreśliła rangę problemu nadwagi i otyłości oraz innych poważnych chorób u najmłodszych.
Nowy rząd – nowe zmiany
Nowa Minister Anna Zalewska skrytykowała ustawę o bezpieczeństwu żywienia w szkołach. Pani Zalewska stwierdziła, że to był absurdalny pomysł, który przyniósł więcej strat niż korzyści. Najwidoczniej nasza Minister nie zdaje sobie sprawy z poważnych skutków śmieciowego jedzenia. Wśród argumentów podkreślono upadek wielu małych i średnich przedsiębiorstw oraz katastrofalne skutki rewolucji w szkołach. Co ciekawe, ustawa została przegłosowana także przez ówczesnych przedstawicieli PiS, więc stanowisko obecnej Minister jest dla wielu niezrozumiałe. W ciągu dwóch miesięcy, nowy rząd chce dokonać zmian, ich zdaniem koniecznych.
Dietetycy nie mają zastrzeżeń do zmian, wprowadzonych przez Joannę Kluzik-Rostkowską. Według ich opinii, mniejszy dostęp do śmieciowego jedzenia powoduje, że dzieci rzadziej po nie sięgają, co pomaga w zwalczaniu złych nawyków. Poznawanie przez maluchy nowych smaków w szkołach musi odbywać się stopniowo. Z czasem dzieci nie będą miały potrzeby sięgania po niezdrowe przekąski, jeśli przekonają się, że to co serwują teraz sklepiki jest nie tylko zdrowe ale także smaczne. Śmieciowe jedzenie absolutnie nie powinno wracać do szkół i przedszkoli. W innym wypadku problemu znowu się powiększy, a rozpoczęta walka straci sens i siłę działania.
Katarzyna Antos