Problem od 16 lat
W 1996 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wydała pierwsze oświadczenia na temat możliwości przenoszenia zakaźnych cząsteczek z żelatyną. W tym samym roku zarówno WHO, jak i odpowiednie urzędy w Wielkiej Brytanii zakazały stosowania do produkcji żelatyny kolagenu pochodzącego z kraju, w którym występuje “choroba szalonych krów”.
Około 65% światowej produkcji to żelatyna z surowca bydlęcego. W Australii, Afryce Płd. i Nowej Zelandii używa się też tkanek owczych. W Europie do wyrobów farmaceutycznych i w przetwórstwie żywności stosuje się jako surowiec materiał z trzody chlewnej. Możliwa jest także produkcja żelatyny z ryb – świnie i ryby nie chorują na choroby prionowe jak choroba wściekłych krów.
Jest pewne, że tkanki łączne zwierząt chorych zawierają mniej prionów niż mózg. Ponieważ jednak test na oznaczenie prionów jest mało czuły, a na wyniki trzeba długo czekać, trudno ocenić, czy kolagenowi towarzyszą priony i w jakiej ilości. Jest to tym trudniejsze, że kontaktuje się on z krwią i tkanką nerwową, a wiadomo, że można się zakazić chorobą prionową przez krew.
W wielu preparatach witaminowych i suplementach diety mogą znajdować się szkodliwe (czasem nawet zainfekowane) produkty odzwierzęce, szczególnie w kapsułkach żelatynowych. Wyniki badania opublikowanego w Medical Journal pokazuje, że 25% pacjentów nieświadomie przyjmuje leki przepisane przez lekarzy wbrew własnym zasadom i diecie.
Żelatyna w szczepionkach
jest stosowana jako stabilizator ciepła i zawiesina. Reakcje alergiczne po ich przyjęciu to bóle brzucha i skurcze, świszczący oddech, a nawet anafilaksja (z obrzękiem gardła). Firmy farmaceutyczne zaś nie gwarantują, że w składzie szczepionek nie ma szkodliwych komórek zwierzęcych.
Czy zatem powinniśmy restrykcyjnie podchodzić do podnoszenia odporności za pomocą jedynie w pełni wegetariańskich witamin i minerałów?
Temat jest poruszany przy okazji omawiania przyczyn choroby wściekłych krów od 1997 roku i konieczności przeprowadzania badań nad importowaną żelatyną i jej produktami ubocznymi, bez względu na to, czy pochodzi od bydła czy trzody chlewnej czy innych zwierząt np. ryb. W przypadku tej importowanej z dalekiej Azji jest możliwość mieszania z żelatyną pozyskiwaną z kotów, psów czy koni – o czym przestrzega Amerykanów portal gelatine.org oraz krajowe instytuty żywienia.
Ludzka żelatyna jest najzdrowsza?
Producenci słodyczy w przyszłości będą dodawali do żelków, galaretek czy ptasiego mleczka ludzką żelatynę – eksperci przekonują, że jest bezpieczna dla zdrowia. Opracowano specjalne drożdże do produkcji dużej ilości żelatyny – ich DNA zostało zmodyfikowane przy pomocy ludzkich genów, jak informuje brytyjski dziennik Daily Telegraph, powołując się na Journal of Agriculture and Food Chemistry.
Naukowcy dowodzą, że ludzka żelatyna jest bezpieczna, gdyż ma podobne białka do tej uzyskiwanej ze zwierząt, a nawet jest lepsza, bo ryzyko, że wywoływałaby alergię jest minimalne, a ponadto eliminuje się wówczas ryzyko choroby wściekłych krów itp. chorób odzwierzęcych.
Żelatyna nie pochodzi z ludzkich tkanek, tak jak ta z bydła czy trzody chlewnej, a z drożdży, które zmodyfikowano przez ludzkie geny.
MN
Dowiedz się więcej: naturalnews.com; library.thinkquest.org, Daily Telegraph