Jeśli zapamiętamy podstawową zasadę, że stężenie histaminy rośnie wraz z długością okresu dojrzewania serów – z łatwością będziemy unikać tych najdłużej dojrzewających, czasem – niestety najbardziej aromatycznych jak gouda, camembert, parmezan czy pleśniowe (roquefort).
Pocieszające jest to, że bogate w histaminę sery mniej szkodzą osobom z nietolerancją histaminy niż bogate w nią ryby, a to z powodu długotrwałego procesu uwalniania w przewodzie pokarmowym po zjedzeniu takiego sera.
Niskohistaminowe czyli bezpieczne
Warto pamiętać, że –
- sery z pasteryzowanego mleka mają mniej histaminy niż te z surowego – zatem unikajmy serów z surowego mleka (samo mleko pasteryzowane ma 2-3-krotnie mniej histaminy niż świeże, najwięcej – mleko skondensowane)
- wszystkie sery dojrzewające zawierają histaminę – włącznie z ementalerem, cheddarem (najwięcej ser górski i roquefort)
- wyroby ze świeżego mleka jak jogurt, mleko, śmietana, twaróg i twarożek wiejski czy maślanka mają bardzo mało histaminy – w ilościach, które nie powinny zaszkodzić
Sery pleśniowe
Jeśli nie możemy się bez nich obyć np. przygotowując sosy do obiadów, zwracajmy uwagę na datę przydatności do spożycia, im ser jest bardziej świeży (ma jeszcze sporo czasu do końca terminu przydatności) ma mniej histaminy niż ten, który już długo leży na sklepowej półce.
Trzeba zrobić tyle sosu, ile zjemy od razu – by nie musieć przechowywać gotowego w lodówce, ani tym bardziej trzymać w temperaturze pokojowej.
(AZ)
O diecie antyhistaminowej czytaj więcej w książce „Dieta antyhistaminowa” Heide Steigenberger