Najlepiej oczywiście wybrać się nad morze – albo przynajmniej w góry powyżej 800-1000 m, gdzie alergenów jest najmniej.
Nie wolno zapomnieć o zajrzeniu do kalendarza pylenia tuż przed wyjazdem i upewnieniu się, jakie szkodliwe dla nas rośliny mogą rosnąć w miejscu, do którego się wybieramy – albo po drodze, gdy trzeba pamiętać o szczelnym zamknięciu okien w samochodzie czy pociągu i korzystaniu z oczyszczonej, przygotowanej do jazdy klimatyzacji, z wymienionymi filtrami.
Na początku maja pylą nie tylko mlecze (czyli mniszek lekarski), ale też brzoza i dąb, swoje pylenie kończy topola, a zaczynają trawy i pokrzywa. Nawet niewinne margerytki także dla niektórych są szkodliwym alergenem.
Ale nie ma pikniku bez smacznych wiosennych przekąsek – koszyka z łakociami, niekoniecznie kalorycznymi. Trzeba rozsądnie korzystać z nowalijek, jednak wciąż większość z nich jest z upraw szklarniowych i rosła na pestycydach i wielu dodatkach chemicznych, wzmagających alergię pokarmową czy nawet astmę.
Dobrym antyalergicznym warzywem jest czerwona cebula czy czosnek, dlatego dobrze je wcześniej uprażyć i dodać do wiosennej sałatki czy dań obiadowych.
Jak się okazuje nawet ulubiony sport Polaków czyli grillowanie nie jest tak zdrowe, jak się powszechnie sądzi, szczególnie należy także uważać na szkodliwe konserwanty w sosach sałatkowych, musztardzie, ketchupach i popularnych miksach przypraw do grilla – kryją w swoim składzie m.in. glutaminian sodu, dwutlenek siarki, substancje barwiące i aromatyzujące.
Najlepiej potraktujmy ten ciepły, wiosenny długi weekend jako świetną okazję do ruchu i rozpoczęcia systematycznej aktywności, początek konkretnej pracy nad sobą, zmiany diety na zdrowszą i pracy nad smukłą sylwetką.
Udanej majówki bez alergenów!