Dom alergika
W naszym domu nie ma dywanów, wymusza to częstsze mycie podłóg. Robię to ręcznie, nie żadnym specjalnym odkurzaczem. Nie mamy też zasłon i żaluzji, które łapałby by kurz, a z roślin doniczkowych mamy aloes i kaktusy, które łatwo umyć i nie wymagają szczególnych warunków.
Nasze kanapy i fotele są skórzane, a meble proste i bez ozdób. Staramy się mieć wszystko ustawione tak, żeby zapewnić maksymalny przewiew w każdym pomieszczeniu i kącie. Oczywiście regularnie wietrzymy dom, żeby pozbyć się wilgoci, która mogłaby spowodować rozwój pleśni.
Na szczęście mam możliwość suszenia prania na dworze, ale jeśli pada deszcz czy jest zimno, to nasza łazienka ma duże okno, co też pozwala pozbyć się nadmiaru wilgoci. Zawsze też stoi w niej odwilżacz powietrza (chemiczny).
Mieszkanie całe pomalowane jest farbą fotokatalityczną – choć jest dość droga, zabezpiecza nas doskonale przed wilgocią, ogranicza rozwój owadów i jest hipoalergiczna. Dzięki dwutlenkowi tytanu chroni przed grzybami i pleśniami, ale też przed kurzem i roztoczami.
Piotruś jest jeszcze malutki, ale już rozumie, że nie jest taki, jak inni rówieśnicy. Staramy się, by jego życie było normalne, jednak wymaga to trochę więcej wysiłku. Na szczęście ani podłogi bez dywanów, ani pozorna pustka jego sypialni nie zniechęcają jego kolegów z przedszkola do wspólnej zabawy. Czasem zadają pytania o alergię Piotrusia i łatwo akceptują nasze wyjaśnienia.
Dziecko z alergią, nawet silną, też ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa.
D.K-Ś