Mamy do czynienia z wieloma kryzysami. Niektóre przybierają wymiar osobisty, a inne globalny. Z jednej strony cierpimy z powodu rozstania z partnerem. Z drugiej z niepokojem spoglądamy na rynek pracy, gdzie rozpoczęły się zwolnienia spowodowane przez kryzys gospodarczy. Jak uwierzyć w siebie i w to, że poradzimy sobie w tych niepewnych czasach? Czy w ogóle jest to możliwe w obliczu poważnych zawirowań w naszym życiu?
Jak poczucie własnej wartości pomaga zmierzyć się z kryzysem?
Na to, jak radzimy sobie z mniejszymi i większymi kryzysami, wpływa nasze poczucie własnej wartości. Samoocenę kształtują różne doświadczenia, ale najmocniej odbijają się na niej przekazy z dzieciństwa. Rodzice mają ogromną moc, której często nie dostrzegają. Od nich zależy, czy zbudujemy adekwatne i stabilne poczucie własnej wartości. Dysponując nim, budujemy lepsze relacje międzyludzkie i osiągamy większe sukcesy w życiu zawodowym. Deklarujemy też wyższy poziom szczęścia. Jeśli nasze poczucie własnej wartości jest niskie, możemy nad nim pracować jako osoby dorosłe. W wielu przypadkach bardzo dobre rezultaty daje psychoterapia.
Kiedy mamy adekwatne i stabilne poczucie własnej wartości, to wiemy, że jakoś sobie poradzimy. Pojawią się trudności i komplikacje, ale damy sobie radę. Już kiedyś uporaliśmy się z problemami, więc mamy stosowne zasoby. W najgorszej sytuacji znajdują się osoby z dysfunkcyjnych rodzin, których rodzice nie wspierali zdrowego poczucia własnej wartości swoich pociech. Niemniej nawet i one czasem wiedzą, jak uwierzyć w siebie. Niektórzy z nas od początku liczyli tylko na siebie. Zbyt wcześnie dorośli, ale za to potrafią radzić sobie w kryzysowych sytuacjach. Wypracowali własne mechanizmy adaptacyjne.
Jak samodzielne sukcesy wspierają poczucie własnej wartości dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych?
Jeśli np. wyszłyśmy z przemocowego związku bez niczyjej pomocy i to od razu, choć w domu serwowano nam schemat tkwienia w takiej relacji, to możemy być z siebie dumne. To osiągnięcie, choć wiąże się z cierpieniem, jednocześnie sprawia, że inaczej spoglądamy na własne zasoby. Przestajemy postrzegać siebie jako słabe, widzimy natomiast swoją siłę. Trzeba przy tym uważać, bo zdarza się, że tracimy wiarę w ludzi. Nie chcemy nikogo prosić o pomoc, lecz samemu stawiać czoła przeciwnościom losu. Nadmierne pobudzenie nie pozwala nam odpocząć i zregenerować się. Zaczynamy nadużywać siebie, jechać na oparach energii. To jest niezdrowe. Zwiększa ryzyko depresji, wypalenia zawodowego, stanów lękowych i samotności.
Jak uwierzyć w siebie?
Najlepiej poprzez relacje, jakie tworzymy z innymi ludźmi. Gdy spotykamy się, aby porozmawiać, nawiązujemy bliskościowe więzi. Wiele z nich okazuje się cennym kapitałem, gdy czekamy na operację, wynik ważnego badania lub szukamy nowej pracy. Łatwiej przetrwać w grupie, bo ona daje wsparcie. Czasem tylko emocjonalne, a niekiedy realne. Ktoś nas komuś poleca i zaczynamy zarabiać na siebie, nie grozi nam widmo ubóstwa z powodu bezrobocia.
Zdrowy styl życia jako ucieczka przed emocjami i niską samooceną
Wiarę w siebie i poczucie sprawstwa często zapewniają skrajne przeżycia. Niektórzy wspinają się na ośnieżone ośmiotysięczniki. Inni biegają lub nadmiernie eksploatują ciało, uprawiając sport. Uważają, że żyją zdrowo, ale to inny wymiar uciekania przed trudnymi emocjami i myślami. Warto zwrócić uwagę na osoby, które niegdyś cierpiały na zespół kompulsywnego objadania się. Przeszły psychoterapię, ale teraz spędzają każdą wolną chwilę na siłowni. Wydają większość pensji na odżywki białkowe. Poświęcają swój czas na przeliczanie wartości energetycznych posiłków i planowanie treningów. Zaczyna im go brakować dla bliskich czy odpoczynek. To nie jest zdrowe, choć wydaje się super motywujące. Dla kogoś, kto sporo ważył, nagła utrata kilogramów okazuje się szalenie pociągająca. Wzmacnia poczucie własnej wartości. Daje też fałszywe złudzenie, że teraz wszystko jest w porządku. Nadal uciekamy od problemów, zmienia się tylko sposób, w jaki to robimy.
Wiara w siebie a bliskie relacje z innymi ludźmi
Dopóki nie uświadomimy sobie, że siłę czerpiemy od innych ludzi, którzy troszczą się o nas, to nie odnajdziemy wiary w siebie. Będziemy się łudzić, że ochronę w trudnych chwilach zapewnią nam pieniądze, siła fizyczna lub samowystarczalność. Jeśli jednak zachorujemy, a wokół nas zabraknie bliskiej osoby, to czekanie na termin operacji w renomowanym szpitalu, okaże się ogromnym cierpieniem. Potrzebujemy wówczas wsparcia drugiego człowieka, kogoś, kto nas kocha. Może to być partner, przyjaciółka czy siostra.
Bezpieczny styl przywiązania – najlepsze lekarstwo na kryzys
Osobom, które mają bezpieczny styl przywiązania, nie tylko łatwiej budować relacje z innymi ludźmi, ale też przetrwać trudne chwile. Wiemy bowiem, że wystarczy zasygnalizować swoje potrzeby, by znalazł się ktoś, kto nie przejdzie obok nich obojętnie. Odpowie na nie. Styl przywiązania rodzi się w dzieciństwie w relacji z opiekunami. Jeśli rodzice dostrajają się do nas, interesują ich nasze potrzeby i reagują na nie w adekwatny sposób, uczymy się, że jesteśmy ważni. Na innych ludzi można liczyć i korzystać z ich wsparcia w trudnych chwilach. Jeśli rodzice są niedostępni fizycznie lub emocjonalnie, świat jawi się jako straszne miejsce, któremu musimy samodzielnie stawić czoła. To nas drenuje z energii i innych cennych zasobów.