Rolnictwo w Polsce musi się w tym sezonie zmagać z wieloma niedogodnościami. W niektórych regionach Polski spadło niewiele deszczu i panuje w nich susza. W innych z kolei pada zbyt intensywnie, przez co owoce i warzywa gniją. Do tego dochodzi pandemia koronawirusa. Jak rolnictwo cierpi z powodu koronawirusa?
Wpływ epidemii koronawirusa na rolnictwo
Koronawirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową oraz poprzez dotykanie zanieczyszczonych przedmiotów. W rezultacie można się nim zarazić stosunkowo łatwo. Patogen ten dotarł do wszystkich regionów świata. Państwa walcząc z koronawirusem, wprowadzają liczne ograniczenia i obostrzenia. Te odbijają się także na rolnictwie.
Brak pracowników sezonowych
W Polsce owoce i warzywa zbierają pracownicy sezonowi z Białorusi i Ukrainy. Plantatorzy nie płacą zbyt wiele, więc Polakom nie opłaca się podejmować tego typu pracy. Natomiast dla Białorusinów i Ukraińców zarobki są kuszące. Problem stanowi epidemia koronawirusa. Do niedawna bardzo trudno było wjechać do Polski pracownikom ze Wschodu. W ich krajach epidemia przebiega bowiem dużo bardziej intensywnie niż w naszym państwie.
Teraz wprawdzie pracownicy z Ukrainy mogą przekraczać polską granicę, ale jest już po zbiorach niektórych owoców. Na dodatek chętnych do pracy jest mniej niż zazwyczaj, a plantatorzy muszą spełnić szereg wymogów bezpieczeństwa. Sprowadzenie pracownika sezonowego to też większa biurokracja.
Wzrost cen owoców i warzyw
Efekt? Na wielu polach owoce i warzywa po prostu gniją, bo nie ma komu wszystkich wyzbierać. To oznacza mniejszą podaż, a co za tym idzie wzrost cen. Truskawki nawet teraz kosztują 12 zł za kilogram, a czereśnie 18 zł za kilogram. Pół kilograma bobu to wydatek rzędu 8 zł. Najwięcej zapłacimy za fasolkę szparagową, bo ok. 20 zł za kilogram. Ceny są kosmiczne, a możliwe, że jesienią i zimą będą jeszcze wyższe. W Europie Zachodniej też brakuje pracowników sezonowych. Koronawirus przyczyni się zatem do wzrostu cen żywności na całym świecie. A ludzie zamiast zwiększać swoje dochody, bardzo często je tracą z powodu masowych zwolnień.
Jesień przyniesie falę zwolnień
Ekonomiści przekonują, że najgorsze dopiero przed nami. Późną jesienią upadnie wiele firm, ponieważ zabraknie popytu na ich usługi. Polacy tracą pracę i siłę nabywczą, konsumpcja zacznie spadać. Skutkiem tego będzie poważny kryzys gospodarczy.