SLS to laurylosiarczynian sodu, surfaktant, który ma za zadanie usunąć brud, w tym tłuszcz, z powierzchni. Jest on wykorzystywany przy produkcji kosmetyków do codziennej higieny – żeli pod prysznic, past do zębów i szamponów. Ponadto dodaje się go do płynów do mycia podłóg itp. Czy SLS jest szkodliwy?
SLS podejrzany o właściwości rakotwórcze
SLS zyskał złą sprawę, bowiem zaczęto go podejrzewać o właściwości drażniące i rakotwórcze. W rzeczywistości jednak ta substancja jest wykorzystywana w kosmetykach w bardzo niskich stężeniach, które są bezpieczne. W laboratoriach często mają do czynienia z SLS w proszku, praca z taką substancją wymaga noszenia odzieży ochronnej, w tym specjalnych masek zapobiegających chemicznemu poparzeniu dróg oddechowych. Jednak to, co trafia na półki w sklepie, jest silnie rozcieńczonym roztworem SLS. Nie potrzebujemy go tak naprawdę dużo, by oczyścić szkło, kafle czy włosy.
Jak powstaje SLS?
SLS jest surfaktantem, który pochodzi z kokosa, a dokładniej z kwasu laurynowego, do którego dołącza się hydrofilową (lubiącą wodę) główkę w postaci siarczanów sodu. To właśnie hydrofilowa główka łączy się z wodą, zaś hydrofobowy ogonek kwasu laurynowego, który nie lubi wody, łączy się z substancjami tłuszczowymi, w tym z sebum z twarzy i włosów, odrywając je od naszej skóry czy pukli.
Niskie stężenie SLS w kosmetykach
Aby zaszedł powyższy proces, potrzeba naprawdę niewiele SLS. Czy wiesz, że szampony i żele do mycia twarzy często w 85% składają się z wody. Na drugim miejscu w składzie mamy detergent np. SLS. Do tego substancje kondycjonujące, aromaty i konserwanty. De facto tego SLS nie ma znowu tak dużo. Dlatego też zazwyczaj nie podrażnia on skóry.
Zamienniki SLS bardziej toksyczne
Gdy SLS zaczął być podejrzewany o właściwości kancerogenne, zaczęto poszukiwać dla niego zastępstwa. SCS, czyli sodium coco sulfate, to nic innego jak kwasy tłuszczowe pochodzące z kokosa, do których dodano główkę siarczanową. Nie mamy tu jednak czystego kwasu laurynowego, ale też pozostałe kwasy tłuszczowe.
Ammonium sulfate, to wciąż siarczany, ale z podstawnikiem amonowym, które de facto jest rakotwórczy. Oczywiście składnik ten dopuszczono do użytku w dużo niższym stężeniu, przez co jest bezpieczny. Zamienniki SLS często są od niego dużo bardziej toksyczne, mimo to chętnie je kupujemy, bo uwierzyłyśmy, że produkty bez SLS są lepsze. Nie przyjrzałyśmy się natomiast, czym je zastąpiono.