Wielu ludzi używa kosmetyków hipoalergicznych, wierząc, że nie wywołają one niepożądanych dolegliwości. Niestety, nie zawsze tak jest. Polskie ustawodawstwo nie definiuje, kiedy producent może określać swoje wyroby mianem hipoalergicznych. W praktyce niektóre firmy nadużywają tego przymiotnika.
„Hipo”, czyli mniej
Przedrostek „hipo-” można przetłumaczyć jako „mało”. W związku z tym sięgając po kosmetyki hipoalergiczne, nie mamy gwarancji, iż nie wywołają one reakcji o podłożu uczuleniowym. Tego typu specyfiki powinni alergizować rzadziej niż inne.
Pierwsze kosmetyki hipoalergiczne
Termin hipoalergiczny powstał w drugiej połowie XX wieku w USA. Tamtejsze koncerny kosmetyczne zauważyły, że eliminując z wyrobu pewne składniki, można zminimalizować ryzyko reakcji alergicznej. Kremy do twarzy, które intensywnie pachną, częściej wywołują niepożądane reakcje niż preparaty bezwonne.
Produkty bezwonne
W związku z tym, iż co roku wzrasta odsetek alergików, firmy uzmysłowiły sobie, że warto zrezygnować z pewnych substancji. Produkty bezwonne i pozbawione sztucznych barwników zapełniły niszę, która pojawiła się na rynku. W związku z tym, iż produkcja kosmetyków hipoalergicznych stała się dochodowym biznesem, niektóre przedsiębiorstwa dopuściły się nadużyć. Przyglądając się półkom w drogerii, można zauważyć, iż niektóre kremy do twarzy, dedykowane cerze wrażliwej, zawierają komponenty zapachowe, słabo przebadane konserwanty i sztuczne barwniki.
Analiza składu kosmetyku
Alergicy, którzy pragną uniknąć zakupu specyfiku o działaniu drażniącym, powinni nauczyć się analizować składy. Wbrew pozorom przyswojenie podstawowych zasad nie jest trudne i pracochłonne. Na co należy zwracać uwagę, wybierając kosmetyk?