W pakietach medycznych dla wielu urzędników wysokich szczebli, a także oferowanych pracownikom przez licznych pracodawców w biznesie są m.in. usługi alergologów. Ile osób z nich korzysta? Może kilka procent. Jednak etatowy alergolog to zupełnie co innego. A przecież nie da się pracować i funkcjonować publicznie choćby z przewlekłym alergicznym nieżytem nosa w sezonie pylenia.
Mieć wszystko na względzie
Alergolog prezydencki pilnuje doboru leków, ale i ich regularnego stosowania, uzupełniania, szczególnie na czas podróży służbowych i pilnowania grafiku przyjmowania antyalergicznych specyfików. Przypomina o zamykaniu okien w samochodzie, włączaniu klimatyzacji i dba o to, by w miejscu noclegu pokój był wolny od alergenów, ze szczelnie zamkniętym oknem, mimo nawet najpiękniejszej wiosny na zewnątrz.
Pokój wolny od alergenów – nie tylko dla pary prezydenckiej – szczególnie bez roztoczy kurzu to miejsce bez dekoracyjnych poduszek, puchowych kołder, z hipoalergicznymi poduszkami i pokrowcami na materace zapinanymi na suwak.
W salach z kominkami filtry odciągające powinny być także w nich, a wszystkie meble dokładnie oczyszczone wilgotną mikrofibrą.
W łazience powinna być utrzymana wilgotność 40-45%, by uniknąć pleśni, a cała łazienka powinna zostać zdezynfekowana środkami zabijającymi rozwój pleśni.
Z kalendarium pylenia w kieszeni
Oczywiście nieodzowne jest pilnowanie okresów szczytowego pylenia i monitorowanie codziennych komunikatów o obszarach intensywnego pylenia roślin.
Prezydencki alergolog musi też pamiętać, że spotkania na wolnym powietrzu trzeba organizować wieczorem, gdy stężenie pyłków jest znacznie mniejsze niż rano. Oczywiście dbałość o zdrowie i sprawność pary prezydenckiej zakłada kilka razy w tygodniu dopasowanie w grafiku wysiłku fizycznego takiego jak trening biegowy czy jazda rowerem, które także trzeba dopasować do kalendarza pylenia. W okresie szczytowym pamiętać, by aktywność ograniczyć do centrum odnowy biologicznej – czyli do pomieszczeń zamkniętych – i zawczasu wykupić miesięczny karnet.