Czasem używamy wszystkich jednocześnie, czasem tylko kilku z nich. Ale niejednokrotnie łzawią nam lub puchną oczy, dostajemy wysypki, piecze nas skóra. Czy to alergia? Prawdopodobnie tak.
Zacznijmy od cieni do powiek
Jeśli poświęcimy trochę uwagi, które cienie powodują u nas niepożądane objawy, odniosłyśmy już połowę sukcesu. Następną połowę osiągniemy przestając ich używać.
Kobiety najczęściej skarżą się na występowanie uczuleń po zastosowaniu cieni w kolorach zielonym, fioletowym, różowym i brązowym, a także cieni z połyskiem.
Co nas uczula?
Sztuczne pigmenty. Odpowiednio: w cieniach zielonych to tlenek chromu, w fioletowych i różowych – karmin, a w brązowych – tlenek żelaza, zanieczyszczony niklem.
Błyszczące cienie zawierają masę perłową i tu należy bardzo uważać, dlatego, że perłowe opiłki mogą uszkodzić skórę, a nawet, jeśli dostaną się do oka, spojówki.
Pigmenty jednak to nie wszystko. Lanolina, która jest często stosowana jako podkład do produkcji cieni, również mocno uczula. Uczulać mogą także występujące w kosmetykach naturalne składniki: laka czyli żywica drzew lakowych, pigmenty na bazie kalafonii (żywicy miękkiej), pochodne związków węglowych.
Ja używam tylko i wyłącznie naturalnych kosmetyków do makijażu od Earthnicity 🙂 Są boskie, dają super krycie, świetny efekt i co najważniejsze nie podrażniają skóry 🙂