Polska będzie się kurczyła, nie pomoże w tym program 500 plus. Owszem, w zeszłym roku wzrosła liczba urodzeń. Jednak wpływ miała na to sytuacja demograficzna. W wiek rozrodczy weszły osoby z wyżu demograficznego. Na pierwsze dziecko decydujemy się w okolicach trzydziestki, a pod koniec lat 80. rodziło się dużo dzieci. Powoli jednak spada liczba urodzin. Już na początku tego roku urodziło się o ponad 5 tysięcy dzieci mniej niż rok wcześniej. Kolejne pokolenia – obecni studenci i licealiści to niż demograficzny. Gdy osoby z wyżu przestaną rodzić dzieci, zaczną rodzić osoby z niżu. Liczba urodzeń w Polsce spada i ten trend się utrzyma. Jak można go odwrócić?
Nikt rozsądny nie urodzi dziecka tylko dlatego, że otrzyma 500 zł. To za mało, by utrzymać maluszka. Poza tym w większości przypadków 500 zł nie przysługuje na pierwsze dziecko, lecz na kolejne. Przy pierwszym ciężko spełnić kryterium dochodowe. Nawet samotna matka z jednym dzieckiem, która pracuje na pełny etat za najniższą krajową, nie łapie się na wsparcie ze strony państwa. A w Polsce problem sprowadza się do tego, że większość par chce mieć tylko jedno dziecko. Dlaczego nie decydujemy się na kolejne?
Macierzyńskie nie jest w 100% płatne
To smutne, ale prawdziwe. Państwo samo zniechęca kobiety do rodzenia dzieci. Czy wiesz, że tylko pierwsze 20 tygodni po urodzeniu maluszka jest w 100% płatne? Kolejne tygodnie macierzyńskiego to odpłatność rzędu 60%. Można też od razu pójść na dłuższe macierzyńskie z płatnością rzędu 80%. Poza tym pamiętajmy, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Przy najniższej krajowej sytuacja prezentuje się naprawdę tragicznie. Kto chciałby otrzymywać co miesiąc nieco ponad 1000 zł? Państwo musi zmienić politykę i płacić kobiecie 100% wynagrodzenia przez cały urlop macierzyński. Wtedy będziemy mówić o prawdziwym wsparciu.
Problem z powrotem do pracy, strach przed wypadnięciem z rynku
Kobiety boją się rodzić dzieci, bo nie chcą wypaść z branży, w której działają. Każda z nas chce realizować się zawodowo i czerpać z tego satysfakcję. Jeśli może się okazać, że po powrocie do pracy pojawią się niespodziewane trudności utrudniające awans zawodowy, to wiele kobiet rezygnuje z kolejnej ciąży i pozostaje przy jednym dziecku. Pomóc mógłby 100-procentowo płatny urlop tacierzyński, którego nie może wykorzystać matka, bo ten zwyczajnie przepada.
Ból podczas porodu
Co tu dużo mówić. Szpitale mogą się chwalić pięknie wyglądającymi certyfikatami, ale w rzeczywistości w wielu z nich można tylko pomarzyć o rodzeniu bez bólu. A to brakuje anestezjologa i lekarze próbują przeprowadzić cesarkę bez znieczulenia, krojąc pacjentkę na żywo, a to lekarz kazał przeć, chociaż kobieta nie miała już na to sił. Gdyby naprawdę każda z nas mogła liczyć na życzliwość, ludzkie podejście, znieczulenie itp., prawdopodobnie rodziłoby się więcej dzieci. Wystarczy zapytać koleżanki, jak wyglądał ich poród. Okazuje się, że dla wielu z nich stanowił traumę, do których nie chcą one wracać. Dodajmy do tego jeszcze brak zainteresowania lekarza, gdy pacjentka z naciętym kroczem skarży się na ból w codziennym życiu, choć od porodu upłynęło już 6 miesięcy. Do tego dochodzą jeszcze bolesne stosunki, bo oczywiście o suchości pochwy po porodzie lekarze też nie chcą rozmawiać.
Brak wsparcia partnera w wychowaniu dziecka
Żyjemy w XXI wieku, mamy takie same prawa jak mężczyźni, ale wciąż kierujemy się stereotypami. Spójrz, ile kobiet ugrzęzło w domu po porodzie, bo facet w ogóle nie kwapi się do realnej pomocy przy dziecku. Bądźmy szczere, to, że czasem zabierze je na basen, aby zaprezentować się jako dumny tata, to za mało. Jeśli mąż zostaje sam z dzieckiem przez całą sobotę, aby żona mogła wyjść z koleżankami na miasto, kupić sobie jakąś sukienkę i nie dzwoni co 5 minut z hasłem: nie wiem, jak wymienić pieluchę, to kobieta będzie bardziej skłonna urodzić mu drugie dziecko. Jeśli ona ma czas na swoje hobby, znajomych, wypad na koncert, spotkanie blogerskie, to nie czuje się nieszczęśliwa, a to bardzo wiele znaczy.
Brak bezpłatnych przedszkoli i żłobków
Jak tu rodzić dziecko, gdy nie można go oddać do żłobka, aby wrócić do pracy? Niewielka ilość żłobków i przedszkoli skutecznie zniechęca do macierzyństwa. Załóżmy, że zarabiasz najniższą krajową, a na przedszkole prywatne musisz wydać 900-1000 zł miesięcznie. Nie opłaca ci się wracać do pracy… Dajmy ludziom większy dostęp do publicznych przedszkoli i żłobków. Zamykamy szkoły ze względu na niż demograficzny, część można przerobić na przedszkola i żłobki. W końcu to budynki należące do gmin.