Choroby wieku dziecięcego to ostatnio jeden z ważniejszy tematów w zakresie zdrowia, szczególnie najmłodszych. Tym razem wyjątkowo niebezpieczny jest wirus odpowiedzialny za odrę. Czy czeka nas epidemia tej choroby?
Odra – wirusowa choroba zakaźna
Odra należy do chorób wieku dziecięcego. Chorobą można zarazić się tylko od innego chorego. Wirus przemieszcza się bowiem drogą kropelkową. Przedostaje się do organizmu człowieka przez nos, usta lub spojówki. Stamtąd dostaje się do organów. Wirus wylęga się od 10 do 12 dni. Odra charakteryzuje się wysypką w postaci wykwitów z czerwoną otoczką. Zanim jednak na ciele pojawi się uciążliwa wysypka, możemy zaobserwować inne, typowe dla schorzenia objawy, jak ból gardła, katar, wysoka gorączka, suchy kaszel czy zapalenie spojówek. Starsze dzieci zwykle przechodzą odrę bez powikłań. Dopiero kilka dni po pojawieniu się wysypki, następuje okres zdrowienia. Powikłania zwykle dotyczą dzieci do 5 roku życia i dorosłych powyżej 20 lat. Wśród nich wyróżnia się biegunki, zapalenie płuc, zapalenie mózgu, drgawki a nawet zgony. Z chorobami tego typu nie ma żartów, co wciąż podkreślają lekarze i epidemiolodzy. Głównym elementem profilaktyki są szczepienia ochronne, do których niektórzy wciąż nie są przekonani.
Odra w Polsce i na świecie
Wydawać by się mogło, że obecnie ludzie nie chorują na tego typu schorzenia. W końcu medycyna mocno rozwinęła się na przestrzeni lat, mamy szczepionki i skuteczne leki. Jednak wciąż obserwuje się przypadki chorych na odrę. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, od roku, w którym wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciw odrze, liczba chorych widocznie zmalała. W ubiegłym roku, zachorowania odnotowano głównie wśród emigrantów i w środowiskach, gdzie był niski stopień szczepień. W tym roku stwierdzono w Polsce 13 przypadków odry. WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia postanowiła do 2020 roku wyeliminować odrę na świecie. Zanim wprowadzono szczepienia, liczba chorych oraz zgonów sięgała kosmiczne liczby. Udało się zmniejszyć liczbę chorych na świecie, ale do pewnego momentu. W latach 2010-2013, w Europie zaobserwowano wzrost chorych, co wynikało z niechęci do szczepień ochronnych na choroby wieku dziecięcego. Uzasadnieniem wielu rodziców były nieprawdziwe informacje, jakoby szczepienia miały wywoływać u dzieci autyzm. Szerzące się ruchy antyszczepieniowe spowodowały, że rodzice zaczęli rezygnować ze szczepień. Polska, razem z Belgią, Francją, Niemcami, Włochami i Rumunią znajduje się w grupie ryzyka odry.
Czy grozi nam epidemia odry?
Wyszczepialność w Polsce jest bardzo wysoka. By wirus odry mógł przestać rozprzestrzeniać się wśród populacji, potrzeba minimum 95% zaszczepionych. W naszym kraju możemy pochwalić się takimi danymi. W porównaniu do innych państw, czy chociażby lat ubiegłych, liczby maleją. Jednak warto podkreślać ważną rolę szczepień, ponieważ wśród nas wciąż są rodzice, którzy z nich rezygnują, narażając tym samym dzieci na rozwój choroby i powikłań z nią związanych. Unikanie szczepień nie jest żadnym rozwiązaniem. Szczepionki są całkowicie bezpieczne dla zdrowia i rozwoju dzieci, więc rodzice nie powinni mieć żadnych obiekcji, co do szczepień profilaktycznych. O epidemii nie ma mowy, co nie oznacza, że nie powinniśmy zachować czujności i rozsądku. Działania profilaktyczne pozwalają na skuteczną walkę z wirusem, który może okazać się bardzo groźny, nie tylko dla naszych dzieci.
Katarzyna Antos