Alergicy czują się często pozostawieni sami sobie. Na wizytę do alergologa lub dermatologa trzeba czekać kilka tygodni, a państwo oraz prywatne fundacje, mając na uwadze ratowanie i pomaganie osobom ciężko chorym, nieraz nie interesują się tymi, których dolegliwość choć przewlekła, nie eliminuje (przynajmniej teoretycznie) z życia społecznego.
Od chorych na alergię wymaga się, by w razie nasilenia objawów, po prostu zażyli leki i kontynuowali pracę. Żaden pracodawca nie popatrzy przychylnie na osobę, która skorzysta ze zwolnienia lekarskiego “tylko” z powodu uczulenia. Nikt bowiem nie myśli, że w takiej chwili nie tylko cierpi ciało chorego, ale również umysł i samopoczucie.
Małym alergikom najtrudniej
O ile jednak dorosły alergik rozumie, co się z nim dzieje, o tyle dziecko może zupełnie nie rozumieć choroby, a nawet podejmować próby zignorowania jej. Bardzo często tłumaczenia, prośby czy nawet nakazy rodziców są ignorowane.
Dziecko drapie się, bo swędzi. Maluch nie jest w stanie powstrzymać się przed tym nawet, gdy mówi się mu, że pozostaną trwałe blizny. Jego irytacja rośnie wraz z bólem.