Badania dowiodły, że występowanie samych stężeń różnych zanieczyszczeń nie jest decydujące dla zdrowia człowieka. Ważniejsze jest to, ile z tego wchłoniemy i w jakim czasie. W takim razie, to co wdychamy w pomieszczeniach ma większy wpływ na nasze zdrowie niż to co „przyjmiemy” bezpośrednio z zewnętrznego otoczenia.
Choć zanieczyszczenie powietrza zewnętrznego w ostatnich latach bardzo się zmieniło, to wcale nie zmniejszyła się liczba zachorowań na nowotwory pochodzenia środowiskowego.
Czym oddychamy w domu?
W pomieszczeniach organizm zmaga się z pyłami, grzybami, bakteriami, dymem i kurzem. Wpadają przez okna, emitują je kleje, ściany, meble, dywany, kominki i zwierzęta. I oczywiście papierosy! Dym tytoniowy jest między innymi nośnikiem pochodnych radonu, bezwonnego, rakotwórczego gazu.
Prawie 1/5 zachorowań na raka płuc jest spowodowana przez radon i jest obojętnym czy my sami palimy czy jesteśmy tylko tzw. biernymi palaczami.
Większość zanieczyszczeń środowiska w pomieszczeniach może powodować jedynie pogorszenie samopoczucia, ból głowy, nudności, łzawienia oczu, kaszel. Jednak część z nich może być naprawdę groźna dla zdrowia.
Źródłem bakterii są często nasze zwierzęta, a nieodpowiednio użytkowana klimatyzacja jest wylęgarnią grzybów pleśniowych. Kurz i zawarte w nim roztocza wywołują reakcje alergiczne. Wiosną i latem osoby szczególnie wrażliwe cierpią na schorzenia alergiczne, wywołane pyłkami roślin. W okresie grzewczym nawilżamy suche powietrze, powodując rozmnażanie się znajdujących się w nim drobnoustrojów.