Na świat przychodzimy z niedojrzałym układem immunologicznym, tuż po porodzie jesteśmy bezbronni. System odpornościowy noworodka nie wytwarza przeciwciał. Matka, karmiąc dziecko piersią, zapewnia mu odporność bierną. Oznacza to, iż wraz z pokarmem przekazuje przeciwciała wyprodukowane w swoim organizmie. Maluchy karmione gotowymi mieszankami częściej chorują, ich organizm gorzej radzi sobie z wszechobecnymi mikroorganizmami. Małe dzieci ciężko przechodzą infekcję, ponieważ ich organizm nie wykształcił stosownych mechanizmów obronnych. W przypadku noworodka każde zakażenie może zakończyć się tragicznie.
Dojrzewanie układu immunologicznego
Wraz z upowszechnieniem szczepień wiele chorób zostało opanowanych. Współczesny świat nie walczy już z epidemią ospy, która przed laty dziesiątkowała ludzkość. Szczepionki przygotowują organizm na kontakt z patogenem, nie oznacza to jednak, iż bakteria czy wirus nie wniknie do ustroju. Po przedostaniu się do krwiobiegu intruz zostanie otoczony przez swoiste przeciwciała. Niestety, szczepienie, ze względu na specyfikę funkcjonowania układu immunologicznego, może zostać przeprowadzone dopiero u 6-tygodniowego dziecka. Z przeprowadzonych badań wynika, iż od tego momentu układ immunologiczny zaczyna wytwarzać przeciwciała.
By skomplikowana maszyneria funkcjonowała prawidłowo, układ immunologiczny musi dojrzeć. Tak jak dziecko uczy się rozpoznawać kształty i kolory, biorąc do ręki różne przedmioty, tak system odpornościowy potrzebuje patogenów, aby się z nimi oswoić. Dzieci wychowywane w sterylnych warunkach paradoksalnie częściej chorują, niż ich rówieśnicy mający kontakt ze zwierzętami czy kurzem. W przypadku mikroorganizm ogromną rolę odgrywa koncentracja, pojedyncze bakterie czy wirusy nie są groźne, dopiero w grupie stają się niebezpieczne. Nie musimy wyparzać jabłek, marchewek czy gruszek. Wystarczy, że je umyjemy pod strumieniem bieżącej wody. Ciecz, spływająca pod wpływem działania sił grawitacji, wymywa bakterie i tym samym zmniejsza ich stężenie.
Kontakt dziecka ze zwierzętami
Zabawa ze zwierzętami wpływa korzystnie na rozwój psychofizyczny malucha. Dziecko głaszcząc psa, uczy się empatii i okazywania uczuć. Gdy dziecko przebywa w towarzystwie pupila, rodzice powinni nadzorować przebieg wydarzeń. Od małego należy uświadamiać pociechom, że pies czy kot nie jest zabawką. Nie powinniśmy tolerować żadnej formy przemocy, w przypadku niecodziennej formy okazywania uczuć musimy wkroczyć do akcji. Ciągnięcie za ucho, łapki itp. jest bolesne dla pupila, nawet najbardziej ułożony pies może zareagować agresywnie. Osoby, które w dzieciństwie bawiły się z czworonogami czy papugami, w dorosłym życiu nie mają problemów z okazywaniem uczuć. Zazwyczaj charakteryzują się większą wrażliwością na piękno, ludzką krzywdę i problemy, z którymi zmaga się świat.
Z rozrzewnieniem wspominamy chwile, które spędziliśmy z kotem czy psem, chętnie powracamy do pozytywnych emocji, które nam wtedy towarzyszyły. Nie każdy jednak wie, że swojemu pupilowi zawdzięcza prawidłowe funkcjonowanie układu immunologicznego. Gdy głaszczemy zwierzęta czy rzucamy im gumową piłeczkę, kontaktujemy się z wieloma substancjami i mikroorganizmami. Chwile spędzone z czworonogiem stymulują rozwój systemu odpornościowego. Komórki, które wchodzą w jego skład, uczą się odróżniać niegroźną sierść od bakterii potencjalnie chorobotwórczych. Ta wiedza pozwala im stworzyć zabezpieczenia przed mikroorganizmami.